No i tak smażę tę cebulę i myślę sobie, trochę to nudne, szkoda że nie ma jak tego przyprawić. I wtedy spojrzałem na buteleczkę z olejem sezamowym. Myślę sobie, a co tam, spróbujmy.
Ludzie... fantastyczne! Sami lepiej spróbujcie i oceńcie. Czuję się jakbym Amerykę odkrył, bo jak patrzyłem szybko po necie, to jeszcze nikt tego nie wykoncypował.
Z kwestii stricte technicznych, dwie cebule pokroiłem w plastry i potem jeszcze na cztery. Podsmażyłem fest na masełku (niemal przypaliłem), posoliłem i przed końcem skropiłem olejem sezamowym. No, rewelacja.
Obczaicie i powiedzcie w komentarzach czy naprawdę smakuje, czy może tylko moje kubki smakowe powariowały przy tej kombinacji.
Pozdrawiam znad talerza smażonej cebuli,
Wasz Maniollo
Zdjęcia nieartystyczne-poglądowe, dla ogarnięcia poziomu przysmażenia cebuli. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz