Składniki (porcja dla brygady drwali):
Placki ziemniaczane:
1,5 kg ziemniaków
2 spore cebule
1 jajko
3 łyżki mąka
sól, pieprz do smaku
tłuszcz do smażenia (smalec)
Sos pieczarkowy:
400 g pieczarek
jedna średnia cebula
szklanka bulionu (warzywnego lub drobiowego)
łyżka mąki
1/4 szklanki wody
2 czubate łyżki śmietany 18%
tłuszcz do smażenia (smalec)
3-4 gałązki natki pietruszki
sól, pieprz do smaku
Sposób wykonania:
Dziś proponujemy Wam wypasione cebulowe placki ziemniaczane. Cebulowe dlatego, że razem z ziemniakami starliśmy cebulę i to właśnie te dwa składniki stanowią trzon tego sycącego i smacznego dania. Ale po kolei. Zaczynamy od starcia ziemniaków na tarce - my preferujemy średnie dziurki (przy dużych gorzej się smażą i rozpadają, a przy drobnych wychodzi z tego raczej puree), - po czym ścieramy dwie okazałe cebule. Na tym etapie średniej wielkości dziurki mogą okazać się niewygodne, więc możecie przeskoczyć na te większe, cebula ma inną konsystencję od ziemniaków, więc będzie dobrze. Przy końcu tarcia może się ona zacząć rozwarstwiać i robić śliska co uniemożliwi dalsze ścieranie, ale to nie problem. To co zostanie wykorzystamy do sosu. Kiedy już mamy gotową masę ziemniaczano-cebulową, możemy odsączyć z niej nieco płynu, by masa nie była za rzadka, co skutkuje pryskaniem przy smażeniu. Najprościej jest wziąć chochlę i ugnieść w jednym miejscu masę, po chwili zbierze się tam płyn i łatwo możemy go pobrać nie tracąc przy tym właściwych składników naszego dania. Dalej dosypujemy trzy łyżki mąki, łyżkę soli i trochę pieprzu, bo ja wiem... łyżeczkę. Całość dokładnie mieszamy i uzyskujemy finałowy produkt, gotowy do wrzucenia na patelnię. Niektórzy smażą placki na oleju, ale dla mnie te na smalcu są o wiele treściwsze, dlatego właśnie tę drogę polecam. Koniec końców nakładamy naszą ziemniaczano-cebulową papkę na rozgrzany tłuszcz i smażymy do przyrumienienia. Najlepiej kłaść placuszki z dwóch łyżek, bo takie maluchy łatwiej potem przewracać w czasie smażenia. No i gotowe.
Sos jest nieco bardziej skomplikowany, chociaż wymaga mniej roboty. Na początek bierzemy i siekamy jedną cebulę, plus to co zostało nam z tarcia na placki. Jeśli jesteśmy szybcy w siekaniu to możemy rzucić już efekt naszej pracy do smażenia (nie żałujcie przy tym smalcu), a tymczasem kroić pieczarki. Myk polega na tym, by grzybki wylądowały na patelni w momencie zeszklenia się cebuli. Jeśli więc uważacie, że zdążycie do tej chwili je pokroić to możecie zaoszczędzić nieco czasu. Przy okazji zaznaczam, że nie ma dla mnie znaczenia jak drobno posiekane będą składniki, także niech każdy robi jak mu wygodnie. Wracając jednak do meritum, pozwalamy się naszym smakołykom trochę posmażyć po czym dolewamy bulion drobiowy. Zapomniałem na początku napisać, by wcześniej go przygotować? Nie szkodzi, zakładam, że każdy przeczyta najpierw cały przepis nim weźmie się za kucharzenie. Tak więc, lejemy ten bulion, pozwalamy, by chwilę się pogotowało, i dolewamy rozrobioną w ćwierci szklanki wody łyżkę mąki. I znowu dajemy się całości chwilę pogotować do momentu zagęszczenia, by na koniec dodać dwie łyżki śmietany. Ważne by nie zaczęła się gotować, bo wtedy się zetnie i wyjdą z tego niefajne grudki zamiast jednolitej masy. Na koniec dosypujemy dla smaku pieprzu, soli i posiekanej natki pietruszki. I gotowe, mamy kapitalny sos i możemy podawać do stołu.
I to by było na tyle jeśli chodzi o etap gotowania. Warto więc napisać ile porcji wyjdzie nam przy podanych proporcjach.
Dużo.
Serio, jeśli macie do wykarmienia czterech dużych facetów, którzy ostatnie parę godzin spędzili na wyrębie lasu to powinni się nasycić.
Nie uwierzyłam aż zobaczyłam :) cudnie, że wróciłaś! a placuszki pierwsza klasa.
OdpowiedzUsuń